ZAKUPY W WENEZUELI

przez Justyna Zuń-Dalloul

Lepiej ich nie planować w tym kraju nękanym kryzysem gospodarczym, moralnym i politycznym. Brak artykułów wszelkiego rodzaju oraz ich wysokie ceny zmieniąjące się z dnia na dzień, doprowadziły do masowych grabieży i plądrowania sklepów w niektórych regionach Wenezueli.

Aby zapobiec grabieżom, w stołecznym Caracas doszło do interwencji rządowej w sieci marketów, które władze państwowe zobligowały do obniżki cen, zwłaszcza produktów spożywczych. Hiperinflacja powoduje, że ceny produktów codziennie rosną od 50 do 100 proc. Te obniżki nakazywane przez rządową instytucję SUNDDE, stworzoną do regulowania cen, która wchodzi do sklepów i marketów nakazując obniżkę, uważana jest przez część społeczeństwa i opozycji również za grabież, ale kontrolowaną i realizowaną, aby zapobiec grabieży „spontanicznej”, zorganizowanej przez tzw. "lud"- el pueblo. To określenie jest w Wenezueli bardzo często używane - zarówno przez prezydenta Maduro jak i opozycję.

Po takiej akcji rząd Nicolasa Maduro zawsze twierdzi, że walczy z inflacją i spekulacją. Niestety, jak donosi nasza korespondentka z Caracas, Justyna Zuń-Dalloul, sklepy po takiej „obniżce” są ogołocone, a przecietny obywatel nie ma co – jak to się w Polsce popularnie mówi - "do gęby włożyć".

Stojący w kolejce wenezuelski emeryt, Hector Bastardo, powiedział: "Przedtem nic nie było, ale jednak coś można było dostać. A teraz tak zrobili, że nie wiadomo co będzie..." Na pewno hiperinflacja i brak żywności oraz leków będą nas dalej gnębić, bo rząd nie przyzna się do tego, że ze względu na chorą ideologię zmarnował ekonomię kraju i zrujnował ludziom życie.

Porządku pilnowała – jak widać na zdjęciach - Gwardia Narodowa. Każdy żołnierz zaopatrzony był w pistolet i pałkę. Jeden z nich miał kałasznikowa. Opublikowane zdjęcia były robione w markecie Excelsior Gama, 6 stycznia 2018r. Jak donosi nasza korespondentka, Justyna Zuń-Dalloul, po tej przymusowej obniżce cen nie można bylo wejsc do sklepu ze względu na kolejkę, a kolejka okrążała trzy razy ten ogromny sklep. Zgłodniali konsumenci stali godzinami w piekącym słońcu. Wykupili wszystko płacąc oczywiście, ale po cenach o wiele niższych, bo tych sprzed 15 grudnia ub. roku, które wymusił rząd.

Zachodzi więc obawa, że po ogołoceniu sklepów, nie będą one otwarte lub będą świeciły gołymi półkami.

Czy jest porównanie z Polską z lat 80-tych? – pytamy Monikę Mazur, Polkę od 29 lat mieszkającą w Wenezueli. – Tu jest dużo gorzej - odpowiada, - również pod względem moralnym. Z tej perspektywy można mieć szacunek dla Jaruzelskiego. Sądzili go, bo jednak strzelano do ludzi, ale on jednak mimo wszystko ochronil życie ludzkie i rozmawiał. Tutaj nie ma żadnego dialogu. Co do pokojowego przekazania władzy w Wenezueli nie ma co się łudzić. W Wenezueli nie wiadomo ile razy zasiadali do tzw. "stołu dialogu" i nie wiadomo po co, bo władza nie chce się z nikim układać, ani oddawać rządów. Co więcej, mimo tak wielkiego kryzysu i biedy, wenezuelski przezydent Nikolas Maduro, zakazał jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz, ponieważ twierdzi on, że Wenezueli niczego nie brakuje - mówi spotkana Polka. Uzbrojenie sil policyjnych wydaje się to potwierdzać.

Ze swej strony redakcja Dziennika Berlińskiego wyjaśnia, że mimo zakazu wenezuelskiego prezydenta Nicolasa Maduro, przesyłania jakiejkolwiek pomocy humanitarnej przez inne państwa oraz organizacje charytatywne, ostatnio przepuszczane są indywidualne paczki z żywnoscią i lekarstwami oraz środkami higieny osobistej. Osoby zainteresowane pomocą dla Polonii wenezuelskiej mogą skontaktować się ze Stowarzyszeniem Polaków w Wenezueli pisząc na następujący e-mail: polacyzwenezueli@yahoo.com

Wróć

Wydarzenia

> Luty 2018 >
Nie Pon Wto Śro Czw Pią Sob
        1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28