Napad na Radison Blu w Bamako
przez Bartek Bukowski
W stolicy Mali Bamako dokonano napadu na luksusowy hotel Radisson Blu. Właściciel sieci hotelowej podał, że w rękach zamachowców znalazło się 170 zakładników, w większości gości hotelowych.
Niepotwierdzone źródła podają, że kilka osób w międzyczasie wypuszczono.
Wśród zakładników są Chińczycy i Francuzi. Dokładnych danych, skąd pochodzą zakładnicy jeszcze brak. Agencja Xinhua donosi o Chińczykach wśród zakładników. Tureckie Linie Lotnicze podały, że w hotelu znajdowało się sześcioro ich pracowników.
Podobno akcję przeprowadziło dziesięciu zamachowców, co potwierdziły służby bezpieczeństwa i świadkowie. Napastnicy wznosili okrzyki "Allahu akbar" ("Bóg jest wielki"). Podczas napadu zginęły trzy osoby. Policja otoczyła hotel.
Sam hotel znajduje się na zachód od centrum miasta, w dzielnicy będącej siedzibą ministerstw i kwater dyplomatycznych. Hotel Radisson często gości dyplomatów i pracowników linii lotniczych, m. in. Air France. Ambasady Francji i USA wezwały swoich obywateli w Bamako, aby udali się w bezpieczne miejsca.
Na południu kraju Unia Europejska, przy wydatnej pomocy Bundeswehry, szkoli malijskich żołnierzy. Około 200 Niemców przebywa w tym celu w Mali. Niewielka grupa odbywa służbę w samym Bamako.
Islamiści w Afryce północnej i na Bliskim Wschodzie są dobrze wyszkolonymi i zorganizowanymi bojownikami, zintegrowanymi w struktury, które z każdym dniem stają się coraz silniejsze i coraz bardziej profesjonalne. Nie wolno ich nie doceniać, gdyż są one zagrożeniem dla Europy.
Na niewiele zda się bombardowanie obozów treningowych. Powinno im się przede wszystkim odciąć dopływ broni, amunicji, materiałów wybuchowych i pieniędzy. Jeśli w tym celu należałoby wyciągać finansistów z ich pałaców w Rijadzie, to jest to zło konieczne. - napisał jeden z internautów w komentarzu pod wiadomościami z Mali.
Bez broni i bez pieniędzy nawet najbardziej zmotywowani islamiści nie stanowią zagrożenia.
