Idą wybory...
przez Helen Lewis
Już w najbliższą niedzielę odbędą się wybory do Bundestagu. Raz na cztery lata mamy okazję zdecydować o tym, kto będzie przez kolejne cztery lata wydawać nasze podatki.
W sobotę, 16 września 2017 o godzinie 10:00, w berlińskim hotelu BRISTOL - KEMPINSKI, odbyło się spotkanie Polonii z przedstawicielami niemieckich partii politycznych, zorganizowane przez dra Bogdana Miłka z Kongresu Polonii Niemieckiej i Polskiego Towarzystwa Medycznego w Niemczech.
Przygotowując to spotkanie organizator rozesłał pytania do partii politycznych: CDU/CSU, Die LINKE, SPD, FDP, Bündnis 90/Die Grünen i do AfD. Z wyjątkiem AfD, partie nadesłały odpowiedzi, a kilku delegowanych przedstawicieli wzięło udział w spotkaniu:
- Thomas Nord (Die Linke), przewodniczący Polsko-Niemieckiej Grupy Parlamentarnej i skarbnik Lewicy
- Marcus Meckel (SPD) , były przewodniczący Polsko-Niemieckiej Grupy Parlamentarnej, były minister
- Katharina Ziolkowski (FDP) – kandydatka do Bundestagu, doktor prawa, dyrektor w Ministerstwie Obrony
Ze strony Polonii wzięło udział kilku prezesów i znikoma ilość zainteresowanych. Nic dziwnego - wartość informacyjna tego spotkania w kontekście nadchodzących wyborów jest znikoma. Kto bowiem ma prawo wyborcze w RFN, ten wie, na kogo odda głosy, a kto tego prawa nie posiada, ten na takie spotkanie po prostu nie przyjdzie, bo po co... Ciekawe było ono jednak z innego punktu widzenia: pokazało, którym partiom chociaż trochę zależy na kontakcie z Polonią i w jakim stopniu. Po pierwsze: oprócz AfD, która nie zareagowała w żaden sposób ani na pytania, ani na zaproszenie, wszystkie przysłały odpowiedzi na zadane pytania. Po drugie: przedstawiciele wydelegowani na to spotkanie stoją wysoko w hierarchii swoich partii i są co najmniej dobrze zorientowani w kwestiach polsko-niemieckich.
A oto pytania zadane partiom w trakcie przygotowań do spotkania:
- Jak pogłębić w aktualnej sytuacji w Europie i Świecie współpracę w ramach Trójkąta Weimarskiego: Niemcy – Polska - Francja?
- Jak oceniacie Państwo próby tworzenia lokalnych struktur współpracy państw UE typu Trójprzymierze czy Grupa Wyszehradzka?
- Europa dwóch prędkości – czy Europa harmonijnego i wspólnego rozwoju?
- Czy migracja zarobkowa w Unii Europejskiej winna być akceptowana z ograniczeniem do (najczęściej najprostszych) prac, których nie chcą wykonywać obywatele danego kraju, czy też w równym stopniu zawodów z wyższej półki, gdzie istnieje konkurencja?
- Czy jednolity rynek oznacza równoczesne korzystanie przez jednych z przewagi konkurencyjnej w sferze produktu i produkcji (jakość, organizacja, promocja), a przez innych z przewagi wynikającej z niższego kosztu pracy, czy też drugą opcję ograniczamy lub wyłączamy? Czy to nadal jest jednolity rynek?
- Czy jesteście Państwo za redukcją „Kindergeldu” (dodatku na dzieci) dla obywateli państw Unii Europejskiej pracujących w Niemczech, których dzieci zamieszkują w kraju pochodzenia rodziców?
- Czy poprą Państwo starania o leczenie polskojęzycznych pacjentów z Niemiec w Polsce?
- Co zrobić dla popierania nauki języka polskiego w Niemczech?
- Jak wspierać integrację i rozwój osobowy Polaków w Niemczech? Deklaracje pomocy i konkretne adresy fundacji, funduszy i struktur wspierających.
Odpowiedzi na te pytania były łatwe do przewidzenia i nie będziemy ich wszystkich tutaj cytować, bo rozsadziłoby to ramy artykułu. Symptomatycznych jest jednak kilka szczegółów, które warto zauważyć.
Zieloni oczekują, aby Polska zaczęła się bardziej angażować w politykę europejską. Zauważają wagę Polski nie tylko w regionie, ale w Unii Europejskiej jako całości. Nie chodzi przy tym wyłącznie o rozwiązywanie problemów, ale o aktywny udział w kształtowaniu przyszłości kontynentu.
Chadecja i Liberałowie stawiają z kolei na Trójkąt Weimarski. Cóż, jeśli w ich odpowiedziach, jak również działaniach nie dostrzegamy empatii? CDU jest zadowolona z wyników sondaży, a CSU siedzi okrakiem na najsilniejszym ekonomicznie kraju związkowym - Bawarii. Ze strony tych partii nie należy się spodziewać jakichś zmian kursu w polityce wewnętrznej, a tym bardziej zagranicznej.
Wolnościowo-Liberalna Partia Niemiec - FDP mówiąc o problemach Polonii wydaje się błądzić po omacku. Niestety brakuje dziś tutaj polityków na miarę Hansa Dietricha Genschera, który stwierdził ongiś, że przyszłość niemieckiej polityki zagranicznej związana jest z jej wschodnim sąsiadem. Jednak czysto matematycznie istnieje możliwość, że wejdzie ona do parlamentu, a być może nawet do koalicji rządowej.
Największą wrażliwość na problemy i interesy Polaków w RFN wykazała ...Lewica - Die LINKE. Na wszystkie niemal pytania odpowiedziała w sposób pokrywający się z postulatami zgłaszanymi od dawna przez organizacje polonijne i pojedynczych obywateli. Szczególnie w odniesieniu do asymetrii w realizacji Traktatu o Dobrym Sąsiedztwie stanowisko Die LINKE jest godne zainteresowania. Również w kwestii oceny niemieckich zbrodni podczas drugiej wojny światowej, Die LINKE zajmuje jednoznaczne stanowisko, pokrywające się z "polską wersją".
Socjaldemokraci - SPD, zadowalają się w odpowiedziach sloganami i ogólnikami. Nie wykazano tutaj nawet próby zgłębienia tematu, aby skonkretyzować stanowisko w poszczególnych kwestiach. Jawna niechęć osób z kręgu tej partii do obecnego rządu w Warszawie odczuwalna jest nie od wczoraj i nie tylko tutaj, ale dlaczego konsekwencje tego "kryzysu" w komunikacji na linii Warszawa-Berlin mają ponosić Polacy w Niemczech? Dlaczego towarzysze z SPD, która kiedyś cieszyła się licznym polskim elektoratem, wykonali taki zwrot przez rufę i uczynili z tej partii siedlisko osób, delikatnie mówiąc, nieprzychylnych Polsce? Czy dokonano tego na zlecenie byłego kanclerza Schrödera, figurującego obecnie w górnej części listy płac koncernu Rosneft?
Wszystkie niemieckie partie polityczne mają najwyraźniej poważny problem z narybkiem. Z jednej strony rośnie ilość osób chętnych do zajmowania rozmaitych stanowisk, z drugiej strony ich kompetencje są albo nikle, albo nie są oni dopuszczani przez starszych kolegów i pozostają rozsiani na prowincji. A szkoda, bo jest tam sporo mądrych ludzi. Wybierając nowy Bundestag, Niemcy będą więc ponownie głosować na mniejsze zło.